Kiedy zaczynałam moją przygodę z Fundacją SASA kilka miesięcy temu, nie myślałam, że wkrótce czeka mnie tyle wspaniałych chwil. Do listy niezapomnianych doświadczeń, które miałam okazję w moim życiu przeżyć, na pewno mogę dodać wyjazd do Kijowa na praktyki wakacyjne.
Praktyki odbywały się w Głównym Szpitalu Wojskowym w Kijowie. Kiedy pierwszego dnia przybyliśmy na miejsce, zachwycił nas ogrom kompleksu szpitalnego, który jak się później dowiedzieliśmy, był kiedyś twierdzą. Na oddział chirurgii naczyniowej, na którym mieliśmy spędzić najbliższy tydzień zaprowadził nas Julian, lekarz na pierwszym roku rezydentury, który doskonale mówi po polsku. Przez kolejne dni był on naszym przewodnikiem, który dzielił się z nami informacjami dotyczącymi pracy lekarzy na Ukrainie.
Gdy trafiliśmy na salę operacyjną, naszą uwagę zwróciły dwa stanowiska operacyjne znajdujące się w jednym pomieszczeniu. Równocześnie, obok siebie, mogły się odbywać dwie operacje. Operowanymi pacjentami byli przede wszystkim młodzi żołnierze w przedziale wiekowym 22-28 lat. Dlaczego aż tak dużo młodych mężczyzn ma takie problemy z żylakami? Trafili oni do szpitala zarówno w wyniku obrażeń odniesionych na froncie, jak również problemów naczyniowych wynikających z charakteru służby. Młodzi żołnierze na froncie musieli chodzić codziennie po około 25 km pieszo. Taki wysiłek dodany do predyspozycji genetycznych to prawie murowane żylaki, które w Polsce raczej nie zdarzają się w tym wieku.
Na oddziale spotkaliśmy również kilku pacjentów z ranami postrzałowymi. Mieliśmy okazję dokładnie zobaczyć rany oraz dowiedzieć się jak je zaopatrywać. Przyzwyczajeni do zasady, której uczymy się na studiach – rany należy zszywać do 6-9 godzin, byliśmy zdziwieni gdy usłyszeliśmy, że rana którą właśnie oglądamy, jest otwarta od kilku tygodni. Po chwili wyjaśnień lekarki, wszystko było jasne. Rana postrzałowa jest raną brudną i istnieje ryzyko rozwinięcia infekcji bakteriami beztlenowymi, która jest niezmiernie trudna do wyleczenia. Ranę zostawia się otwartą na 2-4 tygodnie, w zależności od stanu pacjenta, aby wytworzyła się tkanka bliznowata. Przez cały czas podaje się antybiotyk na ranę i zmienia opatrunki. Kiedy lekarz uzna, że rana gotowa jest do zamknięcia, zszywa się ranę. Niestety zostają po nich bardzo duże blizny, jednak dzięki temu pacjent unika poważnego zakażenia, a może nawet amputacji chorej kończyny. Osobliwym przypadkiem była zaszyta gaza pod skórą pacjenta. Nie zdarza się to często, gdy przeprowadzamy zabieg w szpitalu, przy asyście personelu. Jednak takie przypadki zdarzają się czasem w szpitalach polowych, gdzie lekarze pracują w dużym stresie, a naokoło nich jest wielu ciężko rannych żołnierz. W takich chwilach najważniejszą rzeczą jest ratowanie życia poszkodowanemu.
Agnieszka Jarzębowska